Festyn ludowy 2013

„Poszło dziewczę po ziele, po ziele, po ziele.

Nazbierało niewiele, niewiele, hej”

 

W dniu 14.09.2013r. w naszym ogrodzie przedszkolnym odbył się kolejny rodzinny festyn – tym razem pod hasłem „Pyza na polskich dróżkach”. Wszyscy pracownicy przebrani byli w ludowe stroje lub strachy na wróble i oczekiwali podopiecznych z rodzinami.

W świat ludowej muzyki i tańca zabrał nas Zespół Folklorystyczny Ziemi Szczecińskiej „KRĄG”, którego występ wzbudził prawdziwy entuzjazm. Zaraz po nim nauczycielki zaprezentowały własny „jakże skomplikowany” ludowy taniec. Jego stopień trudności pozwolił na to, by już po chwili tańczyli żwawo wszyscy uczestnicy festynu – i mali i duzi.  Zaraz po pokazie okazało się, że na nasze dzieci czeka wiele wspaniałych zadań i konkurencji, do których zapraszali Jasiek i Stasiek czyli pani dyrektor i nauczycielka Monika Błaszkiewicz. Trzeba było napoić konia, przed wyjściem w pole, aby móc później zrobić wykopki. Poza tym można się było wcielić się w postać „stracha na wróble” i przegonić z grządek kapusty kicające zające.  Trzeba było także przejść przez ciemny tunel, który nikogo nie przestraszył, więc przedszkolaki dzielnie wykonały i to zadanie.

Wiele śmiechu wzbudziła konkurencja dla wiejskich małżeństw, która polegała na wieszaniu prania w dość niekonwencjonalny sposób.  Chwilę oddechu można było złapać tworząc „warzywne kukiełki” z wykorzystaniem owoców i warzyw. Kreatywności i wyobraźni nie było końca. Dziwnym trafem wśród wielu kukiełek dało się dostrzec uderzające podobieństwo do pań z przedszkola. W drugiej części prowadzonej przez krakowianki – nauczycielki Kasię Rykowską i Monikę Kasińską można było zebrać owoce z sadu, zamieść izbę, wydoić krowę i zanieść zboże do młyna. Ciekawym przerywnikiem okazała się walka kogutów, w które zamienili się ucharakteryzowani dzielni tatusiowie.

W trakcie zabawy można było posilić się w „Janosikowej Karczmie” albo „Gospodzie Maryny”. Za to w „Spichlerzu Sołtysowej” można było zakupić najlepsze przetwory na świecie: słodkie miodki od Dorotki, ogóreczki z pustej beczki, różniste przeciery na zupy i desery oraz soczki owocowe na gardełko zdrowe.

Pod koniec imprezy można było przejechać się bryczką, aby wziąć udział w wiejskiej potańcówce z wykorzystaniem lokalnej prasy. Całość odbywała się przy skocznych, góralskich i ludowych rytmach muzycznych, które zapewnił nam przedszkolny dj – pan Czarek Błaszkiewicz.

Ostatnim punktem było tradycyjne przeciąganie liny „pracownicy żłobka i przedszkola kontra reszta świata”,  do którego, jak zwykle, nikogo specjalnie nie trzeba namawiać.

 

Było swojsko, zdrowo i ludowo … hej!

 

 

 

Dodaj komentarz