Ballada o Królu Dąsalu Wąsatym

Dnia 16 czerwca 2012r. znów w „Naszej bajce” zrobiło się niezwykle gwarno, a to za sprawą kolejnego festynu rodzinnego.

Wszyscy z ogromną ciekawością wyczekiwali  na bajkowy spektakl teatralny w wykonaniu dzieci, rodziców i pracowników naszego żłobka i przedszkola, tym bardziej, że po raz pierwszy przedstawienie miało formę pantomimy.   Owszem narrator, którym była pani dyrektor Małgorzata Błaszkiewicz, opowiedziała nam pięknie bajkę napisaną przez Wierę Badalską pod tytułem „Ballada o królewiczu Dąsalu Wąsatym”,  ale aktorzy przedstawili jej treść wyłącznie gestem i mimiką, nie używając przy tym zupełnie słów.

ALE JAK PRZEDSTAWILI !!!

 

Ballada ta, to historia tytułowego królewicza, odegranego brawurowo przez pana Roberta Śledzińskiego, którego, jak to w bajkach bywa, zaczarowała w dzieciństwie zła wiedźma /pani Kasia Rykowska – nasza żłobkowa ciocia/ i który całe życie wstawał z łóżka lewą nogą,  i był nadąsany, zły i ponury.   Mimo, iż rodzice królewicza /pani Berenika Kamińska-Pękalska i pani Agnieszka Syrotiuk/    bardzo się tym martwili, nic nie mogli poradzić .

A w jego królestwie…

„Co się tam działo, opisać trudno, jak było smutno, ponuro, nudno!

Wszyscy chodzili źli i nadęci …

  • nadęty      kucharz /pan Arek Sondej/ majonez kręcił,
  • konie    /choć trudno rozpoznać szefową żłobka      panią Irenę Nawojczyk – Jadczak, pana Piotra Jadczaka oraz pana Jana Van      der Moeren/   podkuwał bardzo zły      kowal/pan Remik Olejniczak/,
  • ponury      szewczyk /nasza pani Monika Kasińska/       buty zelował
  • nadęty      stolarz heblował deski /pan Tomasz Semeniuk – Kurek/
  • w      budach szczekały bardzo złe pieski /panowie Maciej Bonk i Robert      Litwiniuk/
  • nadęty      wróbel na dachu ćwierkał /u nas wróbli była cała chmara – Hania i Szymon Litwiniukowie,      Mikołaj i Oluś Olejniczakowie, Piotruś Skraburski, Borys Robacki, Ziomek      Śledziński,  Ola Bonk, Ada Van der      Moeren, Gabrysia Jadczak, Malwinka Pękalska oraz Matylda Semeniuk-Kurek/
  • złośliwe      dzieci /czyli Iga Van der Moeren  z      mamą Edytą Niewińską – Van der Moren oraz panie Monika Kubacka i Karolina      Skraburska/   grały tam w berka
  • nadęci      byli rycerze /czyli panowie Maciej Robacki i Daniel Hof/   i damy   /panie Agnieszka Kuna,  Klaudia Semeniuk, Maria Zielińska,      Elwira Załuska i Iwonka Morawska/          i smutno bzyczała mucha        /pani Małgosia Undro/    u bramy”.

I byłoby tak może i do końca świata gdyby nie „mizerny żaczek, chudopachołek, co miał na imię Błażek Wesołek – w tej roli świetnie odnalazła się żłobkowa ciocia Monisia Błaszkiewicz, która przestawiła łóżko wraz ze śpiącym królewiczem pod inną ścianę i przechytrzyła czary złej wiedźmy.

Chyba domyślacie się wszyscy co się stało gdy przepiękny, wielobarwny kogut    /pani Agnieszka Olejniczak/ zapiał, a właściwie zapiała o brzasku i  królewicz wstał prawą nogą?

Jeśli nie – to obejrzyjcie wszystkie zdjęcia 🙂

 

Spektakl ogromnie się wszystkim podobał a oklaskom i wiwatom nie było końca.

 

„A Ty?

Gdy wstaniesz zły niesłychanie, naburmuszony, nie chcesz się bawić

i jest ci strasznie smutno i źle.

Sprawdź swoje łóżko.   Jak stoi przy ścianie?

Może je trzeba przestawić, kto wie???”

A oto nasze niektóre gwiazdy ……

 

 

 

Po przedstawieniu w jednej chwili w całym ogrodzie zrobiło się biało – czerwono.Był to dzień, w którym polska kadra narodowa rozgrywała kolejny mecz, tym razem z Czechami.Stawką było wyjście z grupy.Postanowiliśmy więc przenieść do „Naszej bajki” entuzjazm i emocje, które towarzyszą rozgrywkom sportowym tej rangi.Zatem selekcjonerzy Małgorzata „Benchałer” – Błaszkiewicz i Irena „Smuda” – Nawojczyk poprowadzili dla dużych i małych zgrupowanie,  na którym wszyscy mogli sprawdzić i rozwijać swą kondycję fizyczną, sprawność ruchów,  celność strzałów i refleks. Punktem kulminacyjnym był mecz „przedszkolaki kontra reszta świata”, który komentowali znani w świecie sportowym   Dariusz Szpakowski oraz Włodzimierz Szaranowicz – na zdjęciu.

Oto urywek relacji…

„ Darku, Darku czy mnie słychać?

Tak Włodku, Włodku – słychać cię doskonale.

Proszę Państwa co za akcja, idą jak burza lewą stroną boiska, nagle precyzyjne  podanie tuż pod pole karne, po czym proszę Państwa zwód na prawą nogę, chwila zawahania, ale nie ten błysk w oku, on już wie co zrobi  i  jakże potężne uderzenie w okno bramki tuż pod poprzeczką,  proszę Państwa, proszę Państwa to się nie mogło nie udać, akcja uwieńczona ogromnym powodzeniem, bramkarz nie miał najmniejszych szans, na trybunach szaleństwo, w Strefie Kibica wszyscy odłożyli kiełbaski, ciasta i napoje skaczą z radości i wymieniają się koszulkami …”

 

No cóż tego się nie da opisać.   Tam trzeba było być.

A o co walczyliśmy?

My – o dobrą zabawę!